25 sierpnia dzień wstał piękny i słoneczny. ojciec zamówił bryczkę,
która zawiozła ich na dworzec. Na peronie o tak wczesnej godzinie nie
było zbyt wielu podróżnych. Mało kto szykował się wtedy do ewakuacji.
Mimo że w kręgach wojskowych otwarcie mówiło się już o zbliżającej
wojnie, większość społeczeństwa nadal liczyła na pokojowe rozwiązanie
konfliktu politycznego z Niemcami.
Kiedy ulokowały się już w wagonie przyszedł czas na pożegnanie. Ojciec
bardzo dystyngowanie pożegnał najpierw kuzynkę i jej dzieci, później
ucałował córki. Na koniec pozostało mu kilka minut z jego ukochaną
Reginą. Czy coś do siebie mówili? czy milczeli wpatrując się w siebie?
czy w ogóle jakieś słowa są potrzebne, gdy już nic więcej nie można
uczynić? Jak wyrazić miłość, tęsknotę, strach i niepewność, gdy świat
wokół się wali, a ich czeka rozłąka?
Zawiadowca gwizdnął, pociągiem szarpnęło i koła zaczęły powoli się
obracać. Ojciec zeskoczył ze stopnia i stanął samotnie na peronie. Janka
widziała go jak macha do nich i coraz bardziej się oddala. Aż w końcu
nie mogła już rozróżnić jego sylwetki wśród innych ludzi na peronie.
Wtedy widziała go po raz ostatni w życiu.
Postanowiłam opowiedzieć historię sprzed ponad siedemdziesięciu lat głosem mojego pokolenia. Spisując ją oddaję to, co otrzymałam.
środa, 26 października 2011
środa, 12 października 2011
Wyjazd
„Nawet cieszyłam się na ten wyjazd. Taka wycieczka to była nie mała
atrakcja. Jak się okazało atrakcja duża, ale niezbyt przyjemna. Może
nawet i ciekawa, ale tragiczna.”
W połowie sierpnia rodzice zdecydowali o wyjeździe. Ojciec bał się, że w
razie wojny z Niemcami Poznań zostanie zbyt szybko odcięty od granicy.
Po traktacie wersalskim Wielkopolska stała się wysuniętym cyplem
otoczonym z trzech stron niemieckimi landami. Z Poznania do granicy było
tylko 60 km, co oznaczało, że w razie inwazji wojska niemieckie mogą
się tu pojawić w ciągu jednego dnia. Regina wraz z córkami miała się
udać do rodziny ojca w Białymstoku, aby było im raźniej Julian namówił
na wyjazd z nimi także jej kuzynkę Basię, która wraz córkami też miała
się wkrótce ewakuować z Poznania.
Janka uwielbiała podróże i w skrytości cieszyła się także na ten wyjazd.
Chęć przygody była silniejsza niż obawa przed nieznanym. Żałowała
tylko, że tatuś nie może jechać z nimi. Ale rozumiała, że jego obowiązki
wojskowe są ważniejsze niż wakacje. Zaczęło się wielkie pakowanie,
jednak dzieci nie brały w nim czynnego udziału.
Większość zabawek musiała zostać, bo nie było na nie miejsca. Mama
kazała pakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Kiedy wszystko było już gotowe walizki, skrzynia i mnóstwo innych
pakunków tworzyły olbrzymi stos. Patrząc na to Janka pomyślała, że gdyby
tylko mama pozwoliła można by z nich ułożyć labirynt i schować się w
nim przed Niemcami. Albo obłożyć dom workami z piaskiem i zabarykadować
się w piwnicy, tak jak uczyli ją w szkole.
poniedziałek, 10 października 2011
Lato 1939
Lato 1939 roku było duszne i gorące. Groźba wojny z Niemcami stawała się
coraz bardziej realna. Dorośli coraz częściej mówili szeptem i z
niepokojem nasłuchiwali wieści w radiu. To wszystko sprawiało, że
atmosfera w domu robiła się duszna i nerwowa. Ale kto powiedział, że w
wakacje trzeba siedzieć w domu? Dziewczynki całe dnie spędzały w lesie
za domem, gdzie powietrze było rześkie, a wysokie drzewa dawały
przyjemny cień. Kiedy przychodziła Terenia ze swoją młodszą siostrą
bawiły się w chowanego i berka biegając między wysmukłymi pniami sosen.
Była też huśtawka i piaskownica. A na polanie stał stolik i wycięte
przez ojca brzozowe pieńki, które służyły za siedziska. Dziewczynki
spędzały całe dnie wśród drzew i klombów z kwiatami.
Tak minął im lipiec i połowa sierpnia. Janka ciągle rozmyślała o
obietnicy Taty, że kiedy w przyszłym roku przyniesie znowu dobre
świadectwo to zabierze ją nad morze. O, jakże to będzie wspaniała rzecz
zobaczyć morze. Dwa błękity połączone zakrzywioną linią horyzontu,
spienione fale, piasek i ukryte w nim skarby: muszelki, kamienie,
bursztyny. Będą siedzieć na plaży i budować z tatą zamki z piasku. A
mama w gustownym marynarskim kostiumie będzie im serwować kanapki. O tym
marzyła Janka bujając się na huśtawce w swoim ukochanym ogrodzie.
Niestety następne wakacje miały już nigdy nie nadejść. Nigdzie razem nie
pojechali, a morze Janka miała zobaczyć, po raz pierwszy, dopiero wiele
lat później.
Subskrybuj:
Posty (Atom)