Skończyła się szkoła i zaczął się czas wakacji. 24 czerwca razem z
rodzicami dziewczynki poszły wieczorem oglądać poznańskie Wianki,
coroczną imprezę organizowaną z okazji Nocy Kupały. Dość długi odcinek
rzeki pomiędzy Bramą Szelągowską a ogrodem Bractwa Kurkowego stawał się
areną niezwykłego widowiska. Ludzie tłumnie przybywali z wszystkich
zakątków Poznania i okolic wypełniając gęsto nabrzeże. Wszyscy chcieli
zobaczyć kolorowy pochód tancerzy w historycznych strojach, pokazy
pływackie i gimnastyczne. W tle grała orkiestra i śpiewał chór. A salwy
armatnie zawsze zwiastowały początek głównego widowiska, korowodu
płynących Wartą, pięknie udekorowanych łodzi, z których rzucano na wodę
wianki. Tego roku jednak świętowanie przerwała nagła i niespodziewana
burza, której siłę i gwałtowność poczytywano za zły omen i zapowiedź
nadchodzącej nad Polskę zawieruchy wojennej. Ludzie w popłochu uciekali,
by skryć się przed deszczem. Prawie niemożliwe okazało się przedostanie
do miasta gdyż przejście pod mostem na Tamie Garbarskiej było
całkowicie zalane. Janka wraz z Basią i rodzicami zdążyła jeszcze
dotrzeć do domu przed największą ulewą. Gdy wbiegła do swojego pokoju,
by zamknąć okno pierwsze wielkie krople już dudniły o parapet. Stała tak
patrząc na ciemniejące coraz bardziej niebo przecinane poszarpanymi
wstęgami błyskawic i czuła dziwny niepokój.
Postanowiłam opowiedzieć historię sprzed ponad siedemdziesięciu lat głosem mojego pokolenia. Spisując ją oddaję to, co otrzymałam.
poniedziałek, 5 września 2011
sobota, 3 września 2011
Dom na Winogradach
W 1935 roku rodzice zdecydowali się na budowę nowego domu. W tym czasie
Wojskowa Spółdzielnia Mieszkaniowa, do której należał ojciec wykupiła
tereny wzdłuż ulicy Winogrady i Szelągowskiej na działki przeznaczone
dla wojskowych. Był to piękny teren, niezbyt oddalony od centrum miasta,
na tyle jednak, by nie docierał tu gwar i zgiełk. Po wyłożonej kocimi
łbami ulicy z rzadka przejeżdżały zaprzężone w konie bryczki i powozy.
Ogrody domów przy ulicy Winogrady opierały się o stoki zalesionej
Cytadeli.
Regina i Julian mimo młodego wieku mogli sobie pozwolić na budowę domu
nie tylko dzięki kapitańskiej pensji kierownika apteki, którym był
Julian, ale także dzięki zapobiegliwości jego teścia. Bazyli Radomski
każdą ze swoich sześciu córek wyposażył w pokaźny posag złożony w banku
aż do ich pełnoletniości. Oszczędności te zdeponowane były w niemieckich
markach, które w tamtym czasie były ze złota, więc nie dotknęła ich
dewaluacja po 1918 roku. Dzięki temu młodzi, na budowę domu musieli
zaciągnąć tylko kilka tysięcy złotych kredytu.
Ich nowe mieszkanie było skromne, ale niebywale gustowne, gdyż Regina
zadbała o wszystkie szczegóły umeblowania. W przestronnej jadalni stał
duży prostokątny stół, przy którym oprócz krzeseł stały dwa potężne
rzeźbione fotele w stylu gdańskim. Bufet i kredens wypełniała zastawa
stołowa i obrusy i pościele. W rogu stała obszerna kanapa obita zielonym
gobelinem, i mały stolik, na którym stał mosiężny samowar i rzeźbione
pudełko z papierosami. Janka bardzo lubiła zapach tytoniu i często
siadywała tam z ojcem przypatrując się jak w specjalnej maszynce kręcił
papierosy. Czasami pozwalał jej to robić i układać gotowe papierosy w
specjalnym pudełku. Albo posyłał ją do sklepu po tytoń Przedni Turecki i
gilzy Złota Róża.
W wykuszu od strony ogrodu stały zgrabne mebelki w stylu empire z
giętymi nóżkami i poręczami z drewna wiśniowego, obite złocistym
jedwabiem w kwiaty. Ale najbardziej Regina dumna była z potężnego
kwietnika w stylu antycznym, który przedstawiał greckie boginie wsparte o
fragment kolumnady.
Z jadalni można było przejść do gabinetu, gdzie przy okrągłym stoliku
stały dwa obszerne fotele i mała kanapa. W rogu stał tapczan dla gości, a
po przeciwnej stronie biurko ojca i piękna biblioteka. Nie było tam
książek dla dzieci, ale Janka pamięta ozdobne grzbiety książek ze
złoconymi tytułami.
W sypialni rodziców stały dwa łóżka, szafa i toaletka z otwieranymi
skrzydłami, które kryły lustro. Regina siadywała przed nim na małej
gondolce z ciemnego wiśniowego drzewa o złoconym ornamencie. Wyciągała
ze szkatułki biżuterię, otwierała flakoniki, z których unosił się słodki
zapach perfum i srebrną szczotką czesała długie, ciemne włosy układane
co dzień w eleganckie fale.
Regina interesowała się sztuką więc w jej domu nie mogło zabraknąć
obrazów i rycin na ścianach. Janka szczególnie lubiła portret górala,
który Regina kupiła od znanego poznańskiego malarza Adama Batyckiego.
[Wiera Gran - "Czy ty pamiętasz maleńką kawiarenkę"]
piątek, 2 września 2011
Dzieciństwo
Pierwsze lata jej dzieciństwa są jak zdjęcia z rodzinnego albumu. Same
kolorowe. Same najlepsze. Nigdy nie wspomina, że mama kazała sprzątać
zabawki, że tata nakrzyczał i zmarszczył groźnie czoło, że bolało gdy
użądliła pszczoła albo gdy wywróciła się na podwórku i zbiła kolano.
Przez pierwsze dziesięć lat zawsze świeciło słońce. Była czekolada i
ciastka w kawiarni, bal przebierańców i Królewna Śnieżka w kinie Słońce,
gdzie sufit wymalowany był w złote gwiazdy. Był też piękny, nowy dom z
olbrzymim ogrodem, gdzie stała huśtawka, szumiały brzozy, a mama
hodowała kwiaty i długie grządki pomidorów i zielonego groszku. Na
drzewie wisiała rzeźbiona kapliczka Matki Boskiej i małe gniazdko, w
którym mieszkał słowik. Czasami pojawiały się sarny i ognistorude
wiewiórki. Ten ogród-wspomnienie, dla mnie jest tajemniczym ogrodem,
który ożywał w wyobraźni, gdy sama byłam małą dziewczynką. Nigdy go nie
widziałam, bo został podzielony na parcele, w powojennych czasach Polski
szarej i ludowej. A dziś stoją na nim domy obcych ludzi. Ale wiem, że
był piękny. Pachniał różami, mokrą ziemią i ciszą poranka.
czwartek, 1 września 2011
Rok 1928
Druga dekada XX wieku to szalone czasy wolności i zabawy. Po czterech
długich latach, wyniszczającej wojny totalnej, świat rzucił się wir
zmian i nieograniczonej swobody. Skończyła się epoka wielkich mocarstw i
nastał nowy porządek polityczny i społeczny. Powstały nowe państwa,
zmieniły się granice. Upadły stare rządy i monarchie, a ich miejsce
zajęły nowe. Ale zmiany dostrzec można było także na ulicach, niemal
wszystkich europejskich miast. Coco Chanel definitywnie uwolniła kobiety
od długich, ciężkich krynolin i zapierających dech w piersiach
gorsetów. Ubrała je w krótkie, proste sukienki i odsłoniła ponętne nogi w
jedwabnych pończochach. Król fryzjerów Antoni Antoine Cierplikowski,
obciął je na krótko stwarzając ponadczasową „chłopczycę”, która stała
się symbolem buntu przeciw skostniałym normom społecznym i obyczajowym
epoki wiktoriańskiej. Zza oceanu przybyła do Europy Czarna Perła -
Josephine Baker. Równie egzotyczna, co ekstrawagancka. Przywiozła ze
sobą jazz i geparda, z którym przechadzała się po paryskich ulicach. W
kawiarniach i na dancingach królował swing i czarnoskóre big-bandy.
Sztuka znowu żyła awangardą, buntem i skandalami. Bohema z Montparnassu
miała nową muzę i królową - Kiki. Jej ciało malowali, rzeźbili i
fotografowali wszyscy wielcy artyści. Na arenie literackiej pojawiły się
wielkie kobiety swojej epoki, Gertrude Stein i Virginia Wolf, a na
ekranach kinematografów królowali Marlena Dietrich, Greta Garbo i
Charlie Chaplin. Wielki świat się bawił, gdy we wrześniu 1928 roku, w
swoim zabałaganionym laboratorium, Aleksander Fleming przez przypadek
odkrył penicylinę. Prowadzono też badania nad działaniem promieni
Rentgena i podstawami mechaniki kwantowej. A dzięki skonstruowaniu
aparatu małoobrazkowego fotografia stała się dostępna nawet amatorom.
W Polsce zachłyśniętej wolnością zaczęły powstawać plany szklanych
domów.
Po 123 latach niewoli odradzało się życie kulturalne i społeczne.
Polskie elity bawiły się w kawiarniach i na rautach. W polskim
kabarecie debiutował Mieczysław Fogg, a swoje największe przeboje
śpiewały w tym okresie Hanka Ordonówna i Zula Pogorzelska.
Rok 1928 to w polskiej polityce nadal przepychanki między sanacją a
endecją, między zwolennikami silnej władzy marszałka Piłsudskiego a
obrońcami demokracji z różnych stronnictw, od radykalnej lewicy poprzez
socjalistów, do narodowej demokracji. Świat stał już niemal na progu
wielkiego kryzysu finansowego, a w Niemczech i Włoszech naziści
szykowali się do przejęcia władzy. Większość ludzi żyła jednak dniem
powszednim, nie przywiązując wagi do wielkiej polityki.
14 stycznia 1928 na stadionie Cracovii wystąpił indyjski fakir Ben-Kuro,
który miał zostać zakopany w trumnie na 24 godziny, jednak już wkrótce
trzeba go było odkopać gdyż zaczął się dusić. Pokaz hinduskiej magii
okazał się blagą, a fakir przebranym Polakiem z Pomorza. 28 marca tego
samego roku weszło w życie rozporządzenie o zmianie odcienia czerwieni
na fladze Rzeczypospolitej z karmazynu na cynober. 31 lipca w
Amsterdamie Halina Konopacka zdobyła dla Polski pierwszy złoty medal
olimpijski. We wrześniu zainaugurowano pierwszy wyścig Tour de Pologne, a
kościół katolicki usunął z przysięgi małżeńskiej fragment zobowiązujący
kobietę do posłuszeństwa mężowi. W grudniu powstają linie lotnicze LOT.
A już dwa lata później polskie samoloty latają do Bukaresztu, Aten i
Bejrutu
W takim świecie, w środę 26 grudnia 1928 roku przychodzi na świat Janka
Nietupska.
Jej matka to Regina z domu Radomska, żona oficera wojska polskiego
kapitana Juliana Nietupskiego. Po czterech latach małżeństwa Janina jest
ich pierwszym, wyczekanym dzieckiem. Mieszkają w przydziałowym
mieszkaniu wojskowym na Śródce, ale Julian już planuje budowę domu na
nowej ulicy Winogrady tuż przy stokach poznańskiej cytadeli. Jak wszyscy
młodzi ludzie, rodzice małej Janiny, są szczęśliwi, mają plany i liczą
na to, że przyszłość przyniesie tylko to, co dobre.
Subskrybuj:
Posty (Atom)