poniedziałek, 21 maja 2012

Przystanek w Pawłodarze

Po siedemnastu dniach podróży pociąg zatrzymał się na stacji. Kiedy otwarto drzwi wagonu, na zewnątrz czekały już ciężarówki. Żołnierze poganiali ich okrzykami i kolbami karabinów. Kiedy paka zapełniona już była ludźmi i ich bagażami, ciężarówka ruszała, a na jej miejsce pod drzwi wagonu podjeżdżała kolejna. Janka trzymając się mocno burty ciężarówki patrzyła na miasto, w którym się znaleźli. Był to Pawłodar, miasto obwodowe w północno-wschodniej części Kazachstanu. Chociaż miasto wydało się wtedy Jance określeniem mocno na wyrost dla tej osady. Większość niewielkich domków usadowionych wzdłuż głównego traktu była gliniana, od czasu do czasu tylko trafiało się nieco większe, drewniane gospodarstwo. Jedynie szeroka droga, którą poruszał się konwój ciężarówek mogłaby sugerować istnienie jakiś planów urbanistycznych w tym miejscu. Mogłaby, gdyby była prawdziwą, asfaltową drogą, a nie piaszczystym szlakiem. Spod kół ciężarówek unosiła się gęsta chmura kurzu i pyłu, która przysłaniała niemal wszystko wokół. Nawet wytężając wzrok Janka nie mogła dostrzec niczego dalej za linią mizernych domków. A może po prostu niczego więcej tam nie było? W końcu dojechali na jakiś duży plac, gdzie na wysokich palach rozciągnięte były wojskowe plandeki. Tam kazali im czekać. Co jakiś czas przychodził enkawudzista i zaczynała się monotonna litania nazwisk. Każdy wyczytany musiał potwierdzić swoją obecność. W międzyczasie dowożono nowe transporty więźniów. Cały plac otoczony był kordonem uzbrojonych żołnierzy. Choć i tak mało prawdopodobne, żeby ktoś próbował uciekać. Bo i dokąd, skoro wszędzie wokół był tylko pusty step? Niektórzy przechadzali się po placu, ale większość zesłańców siedziała w niewielkich grupkach, wokół swoich tobołków, w obawie, aby nie stracić tych marnych resztek swojego dobytku. Janka z Basią także chciała się przejść, ale Regina kategorycznie im tego zabroniła. dziewczynki chodziły więc dookoła bagaży, zmieniając, co chwilę kierunek i lawirując między walizkami, a gdy i to im się znudziło przysiadły na ziemi i czekały. W końcu nastała noc, więc Regina rozwinęła jeden z tłumoków i rozłożyła im pościel na wieku największego kufra. Tak minęła ich pierwsza noc na zesłaniu, wciąż przerywana sprawdzaniem nazwisk i dokumentów.