Po siedemnastu dniach podróży pociąg zatrzymał się na stacji. Kiedy
otwarto drzwi wagonu, na zewnątrz czekały już ciężarówki. Żołnierze
poganiali ich okrzykami i kolbami karabinów. Kiedy paka zapełniona już
była ludźmi i ich bagażami, ciężarówka ruszała, a na jej miejsce pod
drzwi wagonu podjeżdżała kolejna. Janka trzymając się mocno burty
ciężarówki patrzyła na miasto, w którym się znaleźli. Był to Pawłodar,
miasto obwodowe w północno-wschodniej części Kazachstanu. Chociaż miasto
wydało się wtedy Jance określeniem mocno na wyrost dla tej osady.
Większość niewielkich domków usadowionych wzdłuż głównego traktu była
gliniana, od czasu do czasu tylko trafiało się nieco większe, drewniane
gospodarstwo. Jedynie szeroka droga, którą poruszał się konwój
ciężarówek mogłaby sugerować istnienie jakiś planów urbanistycznych w
tym miejscu. Mogłaby, gdyby była prawdziwą, asfaltową drogą, a nie
piaszczystym szlakiem. Spod kół ciężarówek unosiła się gęsta chmura
kurzu i pyłu, która przysłaniała niemal wszystko wokół. Nawet wytężając
wzrok Janka nie mogła dostrzec niczego dalej za linią mizernych domków. A
może po prostu niczego więcej tam nie było?
W końcu dojechali na jakiś duży plac, gdzie na wysokich palach
rozciągnięte były wojskowe plandeki. Tam kazali im czekać. Co jakiś czas
przychodził enkawudzista i zaczynała się monotonna litania nazwisk.
Każdy wyczytany musiał potwierdzić swoją obecność. W międzyczasie
dowożono nowe transporty więźniów.
Cały plac otoczony był kordonem uzbrojonych żołnierzy. Choć i tak mało
prawdopodobne, żeby ktoś próbował uciekać. Bo i dokąd, skoro wszędzie
wokół był tylko pusty step?
Niektórzy przechadzali się po placu, ale większość zesłańców siedziała w
niewielkich grupkach, wokół swoich tobołków, w obawie, aby nie stracić
tych marnych resztek swojego dobytku. Janka z Basią także chciała się
przejść, ale Regina kategorycznie im tego zabroniła. dziewczynki
chodziły więc dookoła bagaży, zmieniając, co chwilę kierunek i lawirując
między walizkami, a gdy i to im się znudziło przysiadły na ziemi i
czekały. W końcu nastała noc, więc Regina rozwinęła jeden z tłumoków i
rozłożyła im pościel na wieku największego kufra. Tak minęła ich
pierwsza noc na zesłaniu, wciąż przerywana sprawdzaniem nazwisk i
dokumentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham