Kiedy przejeżdżali przez Smoleńsk,
podeszła do Reginy jakaś kobieta, której mąż też był oficerem i łamiącym się
głosem wyszeptała:
- Pani Reniu, to Smoleńsk. Tutaj,
gdzieś na pewno leżą nasi mężowie.
Ale Regina w ogóle nie dopuszczała do
siebie myśli o śmierci Juliana i dlatego odparła biednej kobiecie, może trochę
zbyt szorstko:
- Może pani mąż, ale mój na pewno nie!
Mój mąż żyje i jestem o tym święcie przekonana.
Do tej pory Janka nawet nie
zastanawiała się nad tym, co by się stało, gdyby ich ojciec zginął. Ta
niewzruszona pewność matki na razie w zupełności jej wystarczała, żeby odpychać
od siebie wszelkie mroczne przypuszczenia. Dopiero później zrozumiała, jak w
gruncie rzeczy naiwne były ich nadzieje. Skoro odnalazł je Mirek Rybicki, to
ich ojciec, gdyby tylko żył z pewnością też by to zrobił. Dostałyby jakiś list
lub paczkę, a może przyjechałby po nie po amnestii, jak setki żołnierzy, którzy
zabrali swoje rodziny razem z armią generała Andersa do Persji i dalej na zachód.
Na razie jednak wierzyła, tak samo mocno jak Regina, że Julian żyje i że wkrótce
znowu będą wszyscy razem- szczęśliwi i wolni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham