środa, 7 stycznia 2015

Smoleńsk



Kiedy przejeżdżali przez Smoleńsk, podeszła do Reginy jakaś kobieta, której mąż też był oficerem i łamiącym się głosem wyszeptała:
- Pani Reniu, to Smoleńsk. Tutaj, gdzieś na pewno leżą nasi mężowie.
Ale Regina w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli o śmierci Juliana i dlatego odparła biednej kobiecie, może trochę zbyt szorstko:
- Może pani mąż, ale mój na pewno nie! Mój mąż żyje i jestem o tym święcie przekonana.
Do tej pory Janka nawet nie zastanawiała się nad tym, co by się stało, gdyby ich ojciec zginął. Ta niewzruszona pewność matki na razie w zupełności jej wystarczała, żeby odpychać od siebie wszelkie mroczne przypuszczenia. Dopiero później zrozumiała, jak w gruncie rzeczy naiwne były ich nadzieje. Skoro odnalazł je Mirek Rybicki, to ich ojciec, gdyby tylko żył z pewnością też by to zrobił. Dostałyby jakiś list lub paczkę, a może przyjechałby po nie po amnestii, jak setki żołnierzy, którzy zabrali swoje rodziny razem z armią generała Andersa do Persji i dalej na zachód. Na razie jednak wierzyła, tak samo mocno jak Regina, że Julian żyje i że wkrótce znowu będą wszyscy razem- szczęśliwi i wolni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham