Aż w końcu zobaczyli na horyzoncie linię gór, do których się zbliżali.
Na wysokiej skale, ogromnymi literami napisano Ufa. A dalej jeszcze
minęli drogowskaz, na którym na jednym ramieniu napisane było Europa, a
na drugim Azja. To były góry Ural, które oddzielają dwa kontynenty.
Pierwsze góry jakie Janka widziała. Ich wysokie ciemne zbocza wyrastały
niemal spod kolejowych szyn i pięły się czasem tak wysoko w górę, że
zasłaniały niebo.
Po drugiej stronie gór zrobiło się bardzo ciepło. Widocznie strażnicy
nie spodziewali się już prób ucieczki, bo drzwi były pootwierane i
zablokowane tylko sztabą, przy której można było bezpiecznie stać i
oglądać krajobraz. Pociąg jechał miejscami tak wolno, że można by było z
niego wysiąść i biec obok. Nikt jednak tego nie próbował. Tam na
zewnątrz i tak czekała tylko śmierć. Jeśli nie od kul strażników, to z
głodu i wyczerpania, bo w promieniu wielu kilometrów nie było widać
żadnych ludzkich osad. A krajobraz z lesistego zmienił się w
półpustynny. Jak okiem sięgnąć widać było tylko porośnięty żółtą trawą
step.
W pewnym momencie, kiedy pociąg znowu mocno zwolnił, Janka zauważyła
przy torach jakiś ruch. Z małych norek, co chwila wysuwały się szarobure
łebki. Dziwne zwierzątka, które wujek nazwał susłami, siadały śmiesznie
na tylnych łapkach i wysuwały głowy wysoko w górę, żeby zobaczyć coś
nad wysokimi trawami. Zastygały tak na chwilę w bezruchu, a potem nagle
znikały w swoich podziemnych korytarzach tylko po to, żeby wysunąć się
znowu w zupełnie innym miejscu. I tak w kółko. Bardzo zabawne było
obserwowanie tej dziwnej zabawy w chowanego i wkrótce niemal cały wagon
komentował ze śmiechem to zjawisko.
Po 17 dniach podróży dotarli do jakiegoś miasta, gdzie wypuszczono ich
wreszcie z wagonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham