Kiedy po kolejnym wezwaniu do
selsowietu, Regina wróciła wreszcie z nowymi dokumentami, niemal od razu
zaczęły przygotowania do wyjazdu. Przede wszystkim zdobyły spory zapas mąki i
zaczęły piec chleby na suchary. Przez ostatnie kilka lat Janka nie często miała
okazję jeść świeże pieczywo, ale mieszkając u Marusi nauczyła się je wypiekać.
Ich gospodyni, jako żona oficera frontowego, dostawała bowiem większy przydział
mąki i niektórych produktów. Teraz piekły niemal codziennie nieduże bochenki,
które później kroiły, suszyły i chowały do małych płóciennych woreczków. Aby
się utrzymać i jednocześnie zrobić jeszcze zapasy, sprzedały ostatnie przedmioty
ze skrzyni cioci Zosi: piękny kilim, który zdobił kiedyś ścianę sypialni w domu
w Białymstoku i ciepłą kołdrę, która (na co bardzo liczyły) zimą nie będzie im
już potrzebna. Ale żeby kupić dostatecznie dużo mąki Regina musiała sprzedać także
ostatnią pamiątkę po Julianie- swoją ślubną obrączkę. Aby nie oddać jej za
zupełny bezcen, szukała kogoś kto doceni jej wartość. Biżuteria, nawet bardzo
kosztowna, nie była tutaj w cenie, bo poza tym, że ładnie wyglądała, była
całkowicie bezużyteczna. Obrusy, koronki, prześcieradła owszem, ale na co prostej
chłopce ze wsi złoto i brylanty? Za polskie rodowe klejnoty oferowały więc
najwyżej worek mąki, kilka kilogramów ziemniaków albo w ogóle nie chciały
handlować. W końcu jednak Regina znalazła jakąś bogatszą Rosjankę, która
wydawała się zainteresowana transakcją. Poszła do jej domu i wyciągnęła
pierścionek zawinięty w chusteczkę. Kobieta oglądała go niechętnie i wciąż
zbijała cenę. W pewnym momencie jednak do rozmowy wtrącił się jej mąż, oficer
NKWD:
- Co wy tam babo tak narzekacie?! -
spojrzał na obrączkę, a później zwrócił się do Reginy - A wasz muż kto?
- Kapitan wojska polskiego.
- Oficer? - przytaknęła, a on mruknął
do żony - Kupi, kupi. Zołoto darogie.
Następnie znowu zwrócił się do
Reginy:
- Wy
Paliaczka? - ponownie przytaknęła - Wy
ujeżdżajetje?
-
Da, ujeżdżajem. Nam nada chljeba,
suchary...
- A
paczemu wy ujeżdżajetje? - przerwał jej.
- No
kak paczemu? - zdziwiła się Regina - Ja
Polka, ja chaciu jechać doma, w Polszu.
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo,
zapalił papierosa i rzucił jeszcze na odchodnym:
- A
wy znajetje szto Polsza tjepier toże krasna, he? Da, da. Uże krasna i wsjo krasniejet.
Regina nic na to nie odpowiedziała.
Odebrała zapłatę i wyszła, ale słowa oficera dźwięczały jej w uszach jak
przekleństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham