wtorek, 23 września 2014

Polska już czerwona i czerwienieje jeszcze bardziej...



Kiedy po kolejnym wezwaniu do selsowietu, Regina wróciła wreszcie z nowymi dokumentami, niemal od razu zaczęły przygotowania do wyjazdu. Przede wszystkim zdobyły spory zapas mąki i zaczęły piec chleby na suchary. Przez ostatnie kilka lat Janka nie często miała okazję jeść świeże pieczywo, ale mieszkając u Marusi nauczyła się je wypiekać. Ich gospodyni, jako żona oficera frontowego, dostawała bowiem większy przydział mąki i niektórych produktów. Teraz piekły niemal codziennie nieduże bochenki, które później kroiły, suszyły i chowały do małych płóciennych woreczków. Aby się utrzymać i jednocześnie zrobić jeszcze zapasy, sprzedały ostatnie przedmioty ze skrzyni cioci Zosi: piękny kilim, który zdobił kiedyś ścianę sypialni w domu w Białymstoku i ciepłą kołdrę, która (na co bardzo liczyły) zimą nie będzie im już potrzebna. Ale żeby kupić dostatecznie dużo mąki Regina musiała sprzedać także ostatnią pamiątkę po Julianie- swoją ślubną obrączkę. Aby nie oddać jej za zupełny bezcen, szukała kogoś kto doceni jej wartość. Biżuteria, nawet bardzo kosztowna, nie była tutaj w cenie, bo poza tym, że ładnie wyglądała, była całkowicie bezużyteczna. Obrusy, koronki, prześcieradła owszem, ale na co prostej chłopce ze wsi złoto i brylanty? Za polskie rodowe klejnoty oferowały więc najwyżej worek mąki, kilka kilogramów ziemniaków albo w ogóle nie chciały handlować. W końcu jednak Regina znalazła jakąś bogatszą Rosjankę, która wydawała się zainteresowana transakcją. Poszła do jej domu i wyciągnęła pierścionek zawinięty w chusteczkę. Kobieta oglądała go niechętnie i wciąż zbijała cenę. W pewnym momencie jednak do rozmowy wtrącił się jej mąż, oficer NKWD:
- Co wy tam babo tak narzekacie?! - spojrzał na obrączkę, a później zwrócił się do Reginy - A wasz muż kto?
- Kapitan wojska polskiego.
- Oficer? - przytaknęła, a on mruknął do żony - Kupi, kupi. Zołoto darogie.
Następnie znowu zwrócił się do Reginy:
- Wy Paliaczka? - ponownie przytaknęła - Wy ujeżdżajetje?
- Da, ujeżdżajem. Nam nada chljeba, suchary...
- A paczemu wy ujeżdżajetje? - przerwał jej.
- No kak paczemu? - zdziwiła się Regina - Ja Polka, ja chaciu jechać doma, w Polszu.
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo, zapalił papierosa i rzucił jeszcze na odchodnym:
- A wy znajetje szto Polsza tjepier toże krasna, he? Da, da.  Uże krasna i wsjo krasniejet.
Regina nic na to nie odpowiedziała. Odebrała zapłatę i wyszła, ale słowa oficera dźwięczały jej w uszach jak przekleństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham