wtorek, 8 listopada 2011

Pociąg do Białegostoku

Z całej podróży Jance szczególnie utkwił w pamięci jeden szczególny widok. Kiedy przejeżdżały przez Warszawę na jednym z peronów piętrzyły się całe stosy porzuconych kufrów i walizek. Nie mogła wtedy zrozumieć dlaczego ich właściciele porzucili swój dobytek. Nie mogla wiedzieć, że tak naprawdę nikt tu niczego nie porzucał, a walizki zostały wypakowane z wagonów zarekwirowanych przez wojsko, a ich właściciele prawdopodobnie nie mieli o tym pojęcia. Tak samo jak one same. Być może gdyby Janka mocniej wytężyła wzrok dostrzegła by wśród tych stosów ich własną dębową skrzynię z wszystkimi zimowymi ubraniami. Tę skrzynię miały później jeszcze wielokrotnie wspominać odczuwając boleśnie brak jej zawartości podczas długiej syberyjskiej zimy. Kiedy po całym dniu podróży dotarły do Białegostoku powitał ich kuzyn Mietek. Jakże inne była atmosfera na tym dworcu od porannego pożegnania z ojcem. Uściskom i serdecznościom nie było końca. A Regina wciąż powtarzała, aby pilnować maleńkiego kuferka, w którym trzymała biżuterię i wszystkie swoje kosztowności. Ten kuferek uważała za największy swój skarb i warunek przeżycia ciężkich czasów. Tak często powtarzała, żeby nie spuszczać go z oka, że koniec końców, gdy już zapakowali wszystkie walizki na bryczkę okazało się, że drogocennego kuferka nie ma. Jakaż rozpacz wybuchła z tego powodu. Na szczęście Mietek uratował całą sytuację biegnąc z powrotem na peron, gdzie kuferek osamotniony i zapomniany czekał na szczęśliwego znalazcę. Kiedy dotarli do gospodarstwa wujostwa, w progu przywitała ich ciocia Zosia. Na jej twarzy malowało się zdumienie i zdenerwowanie. Spodziewała się tylko Reginy z dwoma córkami. A tu zamiast trójki przyjechało siedmioro. Niełatwo wyżywić taką gromadę w spokojnych czasach, a co dopiero w dniach kiedy wojna wisi na włosku i zaopatrzenia w sklepach coraz mniej. W dodatku, gdzie ich wszystkich pomieścić? Ostatecznie Regina z kuzynką spały w łóżku, w drugim trzy młodsze dziewczynki, a Janka z najstarszą, Danką, na złączonych krzesłach od stołu. Oczywiście dzieciom te niewygody nie doskwierały tak bardzo jak starszym. Tylko Baśka narzekała, że nie może spać w nocy, bo młodsze dziewczynki ją kopią i zabierają kołdrę. Kilka ostatnich dni sierpnia upłynęło spokojnie. Dziewczynki korzystały z uroków wsi. Jak każde miejskie dziecko zachwycając się wszystkim, co je otaczało. Dorośli starali się nie wchodzić sobie w drogę, co było dość trudne w skromnych warunkach mieszkaniowych i pocieszali się myślą, że taka sytuacja nie może trwać zbyt długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham