Mieszkanie Radomskich składało się z kilku
dość dużych pokoi, ale poza Marią i jej najmłodszą córką, Olą przebywała tam teraz
także jej starsza córka z mężem, siostra Reginy- Wanda i ów mężczyzna, którego
zakwaterowano tu z urzędu kilka miesięcy wcześniej. Szybko, więc powstał
problem, jak wszystkich razem pomieścić. Po pierwsze, nie było tylu wolnych
łóżek, a gospodarze uważali, że nie godzi się położyć gości na podłodze. Gdyby
tylko wiedzieli w jakich okropnych miejscach musiały spać w Kazachstanie,
zrozumieliby, że ich lakierowana podłoga była niewyobrażalnym wręcz luksusem. Maria
jednak nie chciała nawet o tym słyszeć i zaraz po kolacji wysłała Olę do
znajomych, którzy mieszkali w sąsiedniej kamienicy, żeby zapytać czy mogliby
przenocować panią Ziutę i jej córeczkę. Na szczęście, mimo późnej pory, państwo
Nieżychowscy od razu zgodzili się zabrać je do siebie. Oni również mieli przed
wojną piękny majątek położony pod Poznaniem. Przeżyli tam całą okupację, ale po
„wyzwoleniu” przez wojska sowieckie zostali z niego natychmiast wyrzuceni. Pozwolono
im zabrać jedynie trochę mebli i kilka obrazów w bogato zdobionych ramach,
które zupełnie nie pasowały do małej, ciemnej sutereny, w której teraz przyszło
im mieszkać. Po wysłuchaniu historii Ziuty i Hani, tym chętniej i serdeczniej
przyjęli je pod swój dach.
Jance przypadł nocleg w niedużym
pokoiku przy kuchni, w którym przed wojną sypiała służąca. Nadal stało tu
żelazne łóżko, szafa i jakieś stare kufry, ale teraz pomieszczenie pełniło
raczej rolę składziku niepotrzebnych rzeczy, niż sypialni. Mimo to nadal było
tu przytulnie i wygodnie. Janka bała się jednak zasnąć. Miała wrażenie, że
jeśli tylko zamknie oczy to wszystkie te piękne rzeczy, które teraz ją
otaczają, z pewnością znikną. Leżała więc nieruchomo pod ciepłą, pachnącą
pierzyną i wpatrywała się w ciemność ponad sobą, próbując odpędzić zmęczenie. Nasłuchiwała
odgłosów śpiącego domu. Ktoś przewrócił się na łóżku, ktoś westchnął przez sen,
gdzieś zaskrzypiała drewniana podłoga. Minuty mijały, a ona rozmyślała o
wszystkim, co do tej pory przeżyła i o tym, co czeka ją w przyszłości. Chciała
jak najszybciej pójść na Winogrady i przekonać się na własne oczy, co zostało z
ich domu. Ciocia Marysia uprzedzała je, że jest bardzo zniszczony, ale Regina
ciągle miała nadzieję, że będą mogły w nim zamieszkać. Niestety, zrujnowały go
nie tylko niemieckie i rosyjskie pociski, ale też Polacy, którzy od wielu
miesięcy szabrowali w opuszczonych domach i wynosili z nich wszystko, co się
dało. Podobno wśród rabusiów nie brakowało nawet ich dawnych sąsiadów. Żeby
odbudować własne domy, wynosili meble, zabierali cegły, wyrywali rury ze ścian.
Wanda, która próbowała to powstrzymać, była zrozpaczona i bezradna. Powtarzała,
że jej siostra z rodziną niedługo wróci, ale nikt jej nie słuchał.
Janka myślała również o swojej
przyjaciółce, Tereni. Co się z nią działo? Czy jej rodzinie udało się przetrwać
wojnę i dane im będzie jeszcze się zobaczyć? Miały sobie przecież tyle do
powiedzenia. Nocna cisza i te rozmyślania w końcu przyniosły jej głęboki,
zasłużony sen.
Kiedy się obudziła było już jasno, a w
kuchni ktoś się krzątał przygotowując śniadanie. Przed wyjściem ze swojego
pokoiku, Janka złożyła dłonie do modlitwy, by podziękować Bogu za to, że naprawdę
udało im się wrócić z tego piekła, jakim było zesłanie.
Mam nadzieje ze będzie ciąg dalszy ;-)
OdpowiedzUsuńByła spora przerwa z powodu moich wyjazdów w dalekie kraje, ale już wróciłam i zabieram się ostro do pracy:) ciąg dalszy oczywiście będzie:)
OdpowiedzUsuń