„Nawet cieszyłam się na ten wyjazd. Taka wycieczka to była nie mała
atrakcja. Jak się okazało atrakcja duża, ale niezbyt przyjemna. Może
nawet i ciekawa, ale tragiczna.”
W połowie sierpnia rodzice zdecydowali o wyjeździe. Ojciec bał się, że w
razie wojny z Niemcami Poznań zostanie zbyt szybko odcięty od granicy.
Po traktacie wersalskim Wielkopolska stała się wysuniętym cyplem
otoczonym z trzech stron niemieckimi landami. Z Poznania do granicy było
tylko 60 km, co oznaczało, że w razie inwazji wojska niemieckie mogą
się tu pojawić w ciągu jednego dnia. Regina wraz z córkami miała się
udać do rodziny ojca w Białymstoku, aby było im raźniej Julian namówił
na wyjazd z nimi także jej kuzynkę Basię, która wraz córkami też miała
się wkrótce ewakuować z Poznania.
Janka uwielbiała podróże i w skrytości cieszyła się także na ten wyjazd.
Chęć przygody była silniejsza niż obawa przed nieznanym. Żałowała
tylko, że tatuś nie może jechać z nimi. Ale rozumiała, że jego obowiązki
wojskowe są ważniejsze niż wakacje. Zaczęło się wielkie pakowanie,
jednak dzieci nie brały w nim czynnego udziału.
Większość zabawek musiała zostać, bo nie było na nie miejsca. Mama
kazała pakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Kiedy wszystko było już gotowe walizki, skrzynia i mnóstwo innych
pakunków tworzyły olbrzymi stos. Patrząc na to Janka pomyślała, że gdyby
tylko mama pozwoliła można by z nich ułożyć labirynt i schować się w
nim przed Niemcami. Albo obłożyć dom workami z piaskiem i zabarykadować
się w piwnicy, tak jak uczyli ją w szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham