Lato 1939 roku było duszne i gorące. Groźba wojny z Niemcami stawała się
coraz bardziej realna. Dorośli coraz częściej mówili szeptem i z
niepokojem nasłuchiwali wieści w radiu. To wszystko sprawiało, że
atmosfera w domu robiła się duszna i nerwowa. Ale kto powiedział, że w
wakacje trzeba siedzieć w domu? Dziewczynki całe dnie spędzały w lesie
za domem, gdzie powietrze było rześkie, a wysokie drzewa dawały
przyjemny cień. Kiedy przychodziła Terenia ze swoją młodszą siostrą
bawiły się w chowanego i berka biegając między wysmukłymi pniami sosen.
Była też huśtawka i piaskownica. A na polanie stał stolik i wycięte
przez ojca brzozowe pieńki, które służyły za siedziska. Dziewczynki
spędzały całe dnie wśród drzew i klombów z kwiatami.
Tak minął im lipiec i połowa sierpnia. Janka ciągle rozmyślała o
obietnicy Taty, że kiedy w przyszłym roku przyniesie znowu dobre
świadectwo to zabierze ją nad morze. O, jakże to będzie wspaniała rzecz
zobaczyć morze. Dwa błękity połączone zakrzywioną linią horyzontu,
spienione fale, piasek i ukryte w nim skarby: muszelki, kamienie,
bursztyny. Będą siedzieć na plaży i budować z tatą zamki z piasku. A
mama w gustownym marynarskim kostiumie będzie im serwować kanapki. O tym
marzyła Janka bujając się na huśtawce w swoim ukochanym ogrodzie.
Niestety następne wakacje miały już nigdy nie nadejść. Nigdzie razem nie
pojechali, a morze Janka miała zobaczyć, po raz pierwszy, dopiero wiele
lat później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham