Skończyła się szkoła i zaczął się czas wakacji. 24 czerwca razem z
rodzicami dziewczynki poszły wieczorem oglądać poznańskie Wianki,
coroczną imprezę organizowaną z okazji Nocy Kupały. Dość długi odcinek
rzeki pomiędzy Bramą Szelągowską a ogrodem Bractwa Kurkowego stawał się
areną niezwykłego widowiska. Ludzie tłumnie przybywali z wszystkich
zakątków Poznania i okolic wypełniając gęsto nabrzeże. Wszyscy chcieli
zobaczyć kolorowy pochód tancerzy w historycznych strojach, pokazy
pływackie i gimnastyczne. W tle grała orkiestra i śpiewał chór. A salwy
armatnie zawsze zwiastowały początek głównego widowiska, korowodu
płynących Wartą, pięknie udekorowanych łodzi, z których rzucano na wodę
wianki. Tego roku jednak świętowanie przerwała nagła i niespodziewana
burza, której siłę i gwałtowność poczytywano za zły omen i zapowiedź
nadchodzącej nad Polskę zawieruchy wojennej. Ludzie w popłochu uciekali,
by skryć się przed deszczem. Prawie niemożliwe okazało się przedostanie
do miasta gdyż przejście pod mostem na Tamie Garbarskiej było
całkowicie zalane. Janka wraz z Basią i rodzicami zdążyła jeszcze
dotrzeć do domu przed największą ulewą. Gdy wbiegła do swojego pokoju,
by zamknąć okno pierwsze wielkie krople już dudniły o parapet. Stała tak
patrząc na ciemniejące coraz bardziej niebo przecinane poszarpanymi
wstęgami błyskawic i czuła dziwny niepokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham