poniedziałek, 20 maja 2013

Dawni przyjaciele

W długie zimowe wieczory, siedząc w nędznej chałupie Janka często zastanawiała się, co w tej chwili robią jej koleżanki. Halinka Onbahówna, która kilka lat przed wybuchem wojny wyjechała z rodzicami na Śląsk, bo jej ojciec dostał tam wojskowe przeniesienie. Janka Fikusówna, która mieszkała kilka domów dalej na Winogradach. Antek i Krysia Ossowcy, którzy bawili się z nią w chowanego w ogrodzie. I jej najlepsza przyjaciółka Terenia Gołębiewska, od której Janka nie miała żadnej wiadomości odkąd wyjechała z Poznania. Mimo że te wspomnienia napawały ją smutkiem, zawsze widziała w nich tylko uśmiechnięte twarze. Tak jak gdyby nic się nie zmieniło. Te sama miejsca, ci sami ludzie i tylko Janki brakowało wśród nich. W okolicach lutego czy marca Jance szczególnie zaczęła doskwierać nuda. Marzyła o tym, żeby wyjść na zewnątrz i pobawić się z innymi dziećmi, ale wciąż było zbyt zimno, żeby mogła dłużej przebywać na dworze. Pewnego dnia przyszedł wujek Józef i widząc jej zrezygnowanie zaczął ją namawiać, żeby poszła nad rzekę, bo tam mnóstwo dzieci ślizga się po zamarzniętym Irtyszu. Jance aż się oczy zaświeciły z podniecenia, ale bardzo szybko przypomniała sobie swoje buty i ból zmarzniętych stóp za każdym razem, gdy musiała wyjść na zewnątrz, Wujek jednak przekonał ją, że jeśli pobiegnie szybko i nie będzie stała dłużej niż minutę w jednym miejscu, to nogi z pewnością jej się rozgrzeją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham