czwartek, 13 lutego 2014

Smak wody kolońskiej



Kiedyś Janka po powrocie do domu zastała Marusię w towarzystwie kilku dygnitarzy z selsowietu. Byli bardzo głośni i wyraźnie już na rauszu. W skrytce przy kuchni ustawili stolik i krzesła. Na stoliku stała butelka wody kolońskiej. Widząc w drzwiach Jankę, zaraz kazali jej podejść. Jeden z nich podał jej pajdę chleba i szklankę. Nalewając wody kolońskiej, coś do niej bełkotał pijackim szeptem, ale niewiele z tego zrozumiała.
- No dawaj, diewuszka, do dna – ponaglił ją wesoło drugi chwytając za łokieć.
Janka próbowała się jeszcze wycofać, ale gdy wepchnęli jej w dłoń szklankę, nie było już odwrotu. Wypiła wszystko jednym haustem, zagryzła czerstwym chlebem, a później jak najszybciej stamtąd uciekła odprowadzana ich rubasznym śmiechem. Gardło paliło ją żywym ogniem, a obrzydliwy smak w ustach wywoływał torsje. Wypadła z domu i zataczając się ruszyła w kierunku domu Moszkinów. Po dłuższej chwili udało jej się uspokoić żołądek, ale nieprzyjemny posmak w ustach pozostał. Tego dnia została u sąsiadów tak długo aż nie usłyszała hałasów przed domem Marusi, co oznaczało, że jej goście wreszcie wyszli. Gdy weszła do domu, zastała dzieciaki skulone w kącie i gospodynię z głową opartą na stole, chrapiącą jak motor od traktora. Nie był to żadna nowość. W Rosji wszyscy pili na umór: mężczyźni, kobiety, starzy, młodzi. Pijaństwa nie traktowano tu jak patologii, a wręcz przeciwnie: to człowiek, który nie pił stawał się podejrzany. Należało więc mieć się przed takim na baczności, nie ufać mu, bo nie wiadomo było w jakim celu zachowuje trzeźwość. Jak nie było wódki, pili cokolwiek, byle miało procenty. Janka, tak jak wielu polskich zesłańców, nie brała w tym udziału. A po tym wieczorze zapach taniej wody kolońskiej przez długi czas wywoływał u niej mdłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham