poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Dwie zimowe wycieczki



Wczesną zimą Janka wybrała się do Pieczieryska, bo ktoś powiadomił ją, że na poczcie czeka tam na nią list. Wybrała dzień, gdy mróz był stosunkowo mały, gdyż miała do przejścia kilkanaście kilometrów. Droga wiodła teraz wprost przez zamarzniętą rzekę i łęgi. Śnieg chrzęścił pod stopami, a słońce odbijało się w jego kryształkach sprawiając wrażenie, jakby ktoś rozrzucił wokół kolorowe szkiełka.
List napisała Lutka Kaliszowa z Białegostoku. Miasto zostało wyzwolone już pod koniec lipca i teraz sowieci wprowadzali nowy ład i ludową demokrację. To czego kuzynka w liście nie napisała, łatwo było sobie wyobrazić patrząc wokół. Lutka prosiła ich o jakieś wiadomości, bo dawno już nie dawali znaku życia. Janka przeczytała list, ale bała się odpisać. Nie wiedziała jak zawiadomić ich o śmierci cioci Zosi i wuja Józefa.
Noc spędziła u pani Sokólskiej, która także była dalszą krewną Zofii Nietupskiej, wywiezioną tym samym transportem z Białegostoku. Janka dowiedziała się także z przypadkowej rozmowy, że Andriej, syn Amfisy, został powołany do wojska zaraz po wybuchu wojny z Niemcami i zginął an froncie, a jego żona wróciła do domu rodziców w Żelezince. Ta wiadomość bardzo ją zasmuciła. Do Irtyszyska Janka wracała z ciężkim sercem. W dodatku gdy na dworze poszarzało, zaczęła się nerwowo rozglądać czy gdzieś w pobliżu nie widać sylwetki wygłodniałego wilka. Nieraz słyszała opowieści sąsiadów o porwanych owcach albo zagryzionych psach. Sama nigdy nie widziała wołka, jak mawiali miejscowi, ale na każdy nieznany szelest drżała i nerwowo przyspieszała kroku.
Tym razem, choć z duszą na ramieniu, ale udało jej się dotrzeć do domu. Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się wreszcie w bezpiecznym kręgu wątłych świateł i dymu unoszącego się z kominów, ukrytych pod śniegiem chałup. Był to widok, który zawsze napawał ją otuchą. 

***


W marcu skończył się przydziałowy opał, który Marusia, jako urzędniczka państwowa, otrzymała z selsowietu, a używany do gotowania kiziak, nie wystarczał by ogrzać dom. Poprosiła więc Jankę o pomoc zbieraniu chrustu. W zimie było to nie lada wyzwanie. Ubrały się tak ciepło jak tylko mogły. Janka miała na sobie starą kufajkę, pimy i brezentowe spodnie, a pod nimi jeszcze grube wełniane pończochy. Na dłonie nałożyła dwie pary rękawiczek. W środku wełniane, a na zewnątrz wielkie rękawice z krowiego futra, które nie przepuszczały wilgoci. Marusia pożyczyła od kogoś byka, zaprzęgniętego w sanie i o świcie były gotowe, by wyruszyć. Po jakichś dziesięciu kilometrach marszu wzdłuż brzegu, znalazły miejsce, gdzie latem tworzyła się niewielka wyspa, którą opływały leniwie wody Irtysza. Teraz w tym miejscu, spod śniegu wystawały tylko długie gałęzie tału. To było odpowiednie miejsce. Początkowo chciały zostawić byka, wraz z saniami na szczycie wysokiej skarpy. Po chwili jednak doszły do wniosku, że wynoszenie chrustu pod górę zajmie im zbyt wiele czasu. Sprowadziły więc swój mały zaprzęg w dół i po zamarzniętej tafli rzeki doszły do miejsca, gdzie rosły krzaki. Łamanie i wycinanie zmarzniętych gałęzi małą siekierką zajęło im kilka godzin. Gdy wreszcie skończyły i umocowały wszystko na saniach okazało się, że powrót na górę będzie znacznie trudniejszy niż sądziły. Mimo ich pomocy, wół zapadał się w śniegu i ciągle zsuwał ze stromego zbocza. Po niemal godzinie takiej mozolnej wspinaczki udało im się jednak dotrzeć do szczytu. Biedne zwierzę ostatnie metry pokonało na kolanach, wyciągane za rogi, przez zdeterminowaną Jankę. Gdy cała trójka znalazła się wreszcie na górze, wszyscy sapali ze zmęczenia. Do miasta wracały już przy blasku księżyca. Marusia przez całą drogę śpiewała wesołe piosenki, żeby dodać im otuchy, a gdy Janka napomknęła coś o wilkach odparła z udawaną nonszalancją, że wygłodniałe wilki z pewnością rzucą się najpierw na byka, a one w tym czasie uciekną. Dopiero później, gdy już siedziały w chacie, przyznała się Jance, że sama też miała niezłego stracha.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham