poniedziałek, 24 marca 2014

Zadomowienie



Kolejne miesiące mijały, a Janka właściwie przestała już myśleć o powrocie do Polski. Wojna, która miała trwać kilka miesięcy, toczyła się już niemal pięć lat. Co prawda układ sił zmienił się diametralnie. Hitler przegrywał, a Niemcy cofali się na wszystkich frontach. Z zachodu i południa nacierali na nich alianci, a ze wschodu Armia Czerwona. Co rusz pojawiały się nowe komunikaty radiowe, które informowały o kolejnych zwycięstwach nad faszystami, a takty międzynarodówki zagrzewały obywateli do dalszej wytężonej pracy. Zwycięstwo i koniec wojny było już niemal na wyciągnięcie ręki. Ale w Irtyszysku, do którego Niemcy nigdy nie dotarli nic się nie zmieniało. Nadal panował głód i brakowało najbardziej podstawowych towarów, bo wszystko rekwirowano na potrzeby armii. W sierpniu znowu wysłano młodzież na żniwa. Tym razem pojechały obie z Basią i ponownie, nie licząc się z konsekwencjami, po kilku dniach uciekły. Ze swojego własnego pola zebrały worek ziemniaków i kilka całkiem dorodnych dyń. Obok domu rosła coraz większa pryzma kiziaku, który przygotowywały na opał. Basia jesienią znowu poszła do szkoły, a Janka starała się zaplanować jakieś zapasy żywności na zimowe miesiące. Od jakiegoś czasu zaczęła bardzo krytycznie przyglądać się swojemu otoczeniu. Dzień wcześniej była u Kurajewych i spostrzegła, że mają pięknie wymalowane na biało ściany w całym domu. Za to w kuchni Marusi, gdzie mieszkały z Basią, nad piecem było aż czarno od sadzy i brudu. Przy najbliższym spotkaniu zwierzyła się z tego cioci Tanii.
- No tak, tylko skąd wziąć farby i pędzle? - myślała głośno. Moszkina uśmiechnęła się i po chwili wyciągnęła z jakiejś skrzyni mały płócienny woreczek.
- Kredę rozpuścisz w wodzie - powiedziała podając go Jance - A jak przyniesiesz trochę słomy od krasuli to zaraz ukręcimy ci piękny pędzel.
Tego dnia Janka wymalowała całą izbę. Wylepiła też wyszczerbione krawędzie pieca świeżą gliną i dokładnie wyczyściła podłogę. Po skończonej pracy była bardzo dumna z siebie. Z zaniepokojeniem, ale i pewnym rodzajem ulgi stwierdziła, że miejsce, w którym się znalazły, w którymś momencie zaczęło stawać się ich domem. Albo przynajmniej jego namiastką, ale jednak czymś stałym i pewnym. Każdy człowiek potrzebuje takiej stabilności i Janka najwyraźniej szukała jej teraz desperacko w tym, co ją otaczało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham