sobota, 24 sierpnia 2013

Kiziak

Zbierania i wyrabiania kiziaku nauczyła się, gdy mieszkali jeszcze u Amfisy. Był to niezwykle ważny proces, gdyż odpowiednio przygotowany kiziak stawał się głównym opałem przez całą zimę. Zbieraniem kiziaku zajmowały się głównie dzieciaki. Zazwyczaj szli w step większą grupą na poszukiwanie drogocennego materiału. Każdy wyposażony był w kosz lub duży worek. Cała sztuka polegała na tym, żeby znaleźć dostatecznie wysuszone krowie łajno. Wtedy można je było bez problemu wrzucić do worka. Im większe i grubsze tym większa radość. Niestety czasami zamiast na suchy placek, trafiało się na lepką, śmierdzącą maź. Z początku wydawało się to Jance obrzydliwe. Próbowała nawet używać liści i patyków do przerzucania odchodów, ale wkrótce zrozumiała, że nie ma to sensu i jest zbyt czasochłonne. W zasadzie wystarczyło wytrzeć dłoń w trawę, a po powrocie do domu porządnie umyć w wiadrze z wodą. Gdy już nazbierali odpowiednią ilość, trzeba było wszystko wymieszać ze słomą i uformować cegiełki, które później układano w stosy do suszenia. Zimą taka cegiełka pozwalała ugotować obiad, gdyż w przeciwieństwie do cienkich gałązek i trzciny, którymi również palono, kiziak nie spalał się szybko tylko tlił nawet przez kilka godzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham