środa, 22 stycznia 2014

Nikt nie lubi wchodzić w gówno



Dzieci, niewiele młodsze od Janki, chodziły do szkoły, a ona w tym czasie zbierała krowie placki, żeby zrobić z nich kiziak, którym zimą paliły w piecu.
Baśka zawsze, gdy musiała jej pomagać gderała, że nie będzie na bosaka wchodzić w gówno. Janka brała wtedy smarkulę za rękaw i ciągnęła do pracy sycząc przez zęby:
- Chcesz mieć w zimie ciepło? To właź i nie marudź!
Pewnego razu Baśka jej się wyrwała i gdzieś uciekła. Starsza siostra zamiast ją gonić, cały dzień bez słowa ugniatała bosymi stopami krowie placki zmieszane ze słomą, ale wieczorem, gdy skończyła, znalazła cienką wierzbową witkę i gdy zastała Baśkę w domu, złapała ją mocno i nie zważając na dzikie wrzaski i płacz obiła porządnie. To był jedyny raz, gdy podniosła rękę na krnąbrną siostrę. Patrząc na zapłakaną Basię zrobiło jej się trochę wstyd, ale, gdy usłyszała od niej:
- Jak mama wróci to wszystko jej powiem! - miała ochotę walnąć ją znowu, więc zamiast tego odwróciła się na pięcie i wyszła z chałupy. Rozpłakała się dopiero, gdy była już dostatecznie daleko od domu, żeby nikt jej nie usłyszał. Usiadła na trawie i płakała, bo nie wiedziała, co jeszcze innego mogłaby zrobić. Miała piętnaście lat, a czuła się jak zmęczona życiem staruszka. Tak bardzo chciała wrócić do domu, do szkoły, do swojego dawnego życia. Chciała śmiać się i bawić, a nie oskrobywać z brudu cudze podłogi i zbierać w polu krowie łajno.
Gdy wróciła do lepianki, Basia już spała. Na umorusanej twarzy widać było jeszcze ślady łez. Janka położyła się obok i otoczyła siostrę ramieniem. Teraz miały tylko siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham