piątek, 3 stycznia 2014

Szczęśliwy finał

W końcu dotarli do Irtyszyska. Janka zupełnie nie pamiętała jak znalazła się przed domem Marusi. Otworzyła jej pani Wigantowa i aż krzyknęła ze zdziwienia. Zabrała ją do środka, posadziła w kuchni i zaraz zabrała się za szykowanie jedzenia. Jankę obudził zapach zupy, postawionej przed nią na stole. Niemal bez słowa zjadła wszystko, co jej podano, umyła nogi i ręce, a później już prawie nieprzytomna zwaliła się na posłanie. Obudziła się dopiero następnego dnia, koło południa i przez chwilę miała wrażenie, że ucieczka ze żniw była tylko dziwnym snem. Pani Franciszka ciągle przerażona tym, że przeszli taki kawał drogi na piechotę, zupełnie sami, wciąż pytała ją jak się czuje. A Janka, ku własnemu zdumieniu, czuła się znakomicie. Pierwszy raz od wielu dni była najedzona i wypoczęta, nawet zmęczone nogi nie bolały już tak bardzo. Jeszcze raz dokładnie opowiedziała podekscytowanej Basi cały przebieg ich ucieczki, a później poszła odwiedzić jednego z młodszych chłopców, który był razem z nimi. On znacznie gorzej zniósł tę ich eskapadę. Już w drodze bardzo narzekał na zmęczenie i ból w nogach, a pod koniec musieli go prawie wlec trzymając za ramiona, bo ledwo się poruszał. Gdy teraz Janka dotarła do jego domu, matka chłopca powiedziała jej, że leży z gorączką i majaczy. Na szczęście lekarz oświadczył, że to tylko skutek skrajnego zmęczenia i zalecił mu jedynie dłuższy odpoczynek. Dopiero po kilku dniach Janka zaczęła się zastanawiać, co będzie jeśli ktoś na nich doniesie. Tym razem jednak obeszło się bez żadnych poważniejszych konsekwencji. Prawdopodobnie Kazachowie uznali, że ich pomoc i tak jest niewiele warta i zrezygnowali z powiadamiania kogokolwiek o ich zniknięciu. Nie mniej, na wszelki wypadek, jeszcze przez jakiś czas Janka starała się unikać naczelnika i innych przedstawicieli władz, którzy mogliby sobie przypomnieć, gdzie powinna się w tej chwili znajdować. Była w końcu uciekinierem, a dobrze wiedziała, że do łagru można trafić za znacznie mniejsze przewinienia. Zwłaszcza, że od chwili rozpoczęcia wojny z Niemcami, odmowa wyjścia do pracy kwalifikowała się jako sabotaż wysiłku wojennego, a więc bardzo poważne przestępstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham