Na początku września,
sytuacja w Pieczierysku pogorszyła się na tyle, że wiele polskich rodzin
postanowiło przenieść się do oddalonego o kilkanaście kilometrów w linii
prostej, ale położonego po drugiej stronie rzeki, Irtyszyska. Uznawano bowiem, że w większym
mieście łatwiej będzie znaleźć pracę i mieszkanie. Do podobnych wniosków doszli
także dorośli członkowie rodziny Nietupskich. W dotychczasowym miejscu i tak
nie mogli dłużej zostać, ponieważ do Starej Marii przyjechała z bombardowanego
Leningradu, synowa z trójką dzieci. I po raz kolejny zrobiło się za ciasno.
Dlatego też, w połowie
września, podczas jednej z wypraw na targ, Regina znalazła dla nich nowe lokum
u młodej Rosjanki, której męża właśnie powołano do wojska. Jak zwykle nie było
to nic więcej ponad skromną lepiankę, ale na podwórku znajdowała się głęboka
studnia, dzięki czemu dziewczynki nie musiałyby już nosić ciężkich wiader z
rzeki.
Udało im się także znaleźć
szofera, który za niewielką opłatą zgodził się przewieźć ich, wraz ze skromnym
dobytkiem do miasta. Po tygodniu spakowali więc swoje rzeczy, których z
miesiąca na miesiąc było zresztą coraz mniej, i w umówionym dniu stawili się
gotowi do drogi. Latem, gdy rzeka płynęła już normalnym korytem, podróż promem
trwała kilkanaście minut. Czas ten wydłużał się znacznie tylko wiosną, gdy
Irtysz tworzył szerokie rozlewisko i prom musiał być ciągnięty kilka kilometrów
wzdłuż brzegu, przez mały parostatek. Teraz przeprawa była krótka, ale niestety,
gdy już przybili do nabrzeża i ciężarówki zaczęły powoli zjeżdżać z pokładu,
ich kierowca najwyraźniej źle obliczył odległość i po chwili jedno z kół
zjechało z trapu, a samochód zawisł niebezpiecznie przechylony nad powierzchnią
wody. Nagle wokół zapanował straszny rwetes. Ludzie biegali, krzyczeli, każdy
spieszył się do swoich zajęć, a tu nieszczęsna ciężarówka utknęła tarasując
cały wyjazd. Kierowca przeklinał i próbował ruszyć, grupka mężczyzn krzątała
się wokół próbując go popchnąć. Na nic się to jednak zdało. Trzeba było
rozładować cały samochód, przynieść bale i deski, którymi podparto feralne koło
i siłą mięśni wypchnąć samochód na brzeg. Kiedy wreszcie się to udało, wszyscy
odetchnęli z ulgą i ponownie załadowali się na ciężarówkę. Trwało to jednak
kilka godzin i zanim dotarli na miejsce był już prawie wieczór.
Po raz pierwszy od
przybycia do Kazachstanu ich mała grupka rozdzieliła się. Regina z Janką i
Basią zamieszkały u młodej Rosjanki. Natomiast wujkowi i cioci, wspólne
mieszkanie zaproponowała poznana wcześniej starsza pani, Franciszka Wigantowa. Emilia
Rożek, z którą tak się już zżyli, opuściła ich już kilka tygodni wcześniej.
Wyjechała z Pieczieryska, ponieważ dostała wiadomość od swojej teściowej i jej
córki, że one również zostały wywiezione z Polski i trafiły do Ałtajskiego
Kraju. Postanowiła więc do nich dołączyć. Przed wyjazdem pani Emilii, obiecali
sobie, że odnajdą się i spotkają dopiero po powrocie do Polski. I Janka
dotrzymała tej obietnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham