W sierpniu w Kazachstanie zaczęli pojawiać się pierwsi uchodźcy
ewakuowani z terenów zajętych przez Niemców. Były to przeważnie rodziny
oficerów i ważniejszych urzędników z Kijowa, Smoleńska i Stalingradu.
Kwaterowano ich w, już i tak przepełnionych, chatach miejscowych. Z tą
różnicą, że w przeciwieństwie do polskich zesłańców, ci nie musieli
nikomu płacić za mieszkanie. Dodatkowo z selsowietu otrzymywali
przydziały na kapustę, ziemniaki i chleb, czyli produkty, których tutaj
wszystkim brakowało. Nie przysporzyło im to więc sympatii wśród
miejscowej ludności, która z zawiścią patrzyła jak rozkradane są owoce
ich pracy. W tej sytuacji wytworzyła się jakaś dziwna symbioza i
wspólnota między Polakami a kołchoźnikami, którzy tych pierwszych
uznawali bardziej za "swoich" niż własnych krajanów przesiedlonych na te
tereny z powodu działań wojennych, ale uprzywilejowanych z powodu
koneksji rodzinnych.
Tymczasem rodzina Nietupskich postanowiła przenieść się do oddalonego o
kilkanaście kilometrów, położonego po drugiej stronie rzeki,
Irtyszyska. Dorośli uznali bowiem zgodnie, że w większym mieście łatwiej
będzie znaleźć pracę i mieszkanie. W dotychczasowym miejscu i tak nie
mogli dłużej zostać, ponieważ do Starej Marii przyjechała z
bombardowanego Leningradu, synowa z trójką dzieci. I znowu zrobiło się
zbyt ciasno.
Dlatego też pod koniec lipca, podczas jednej z wypraw do Irtyszyska,
Regina znalazła dla nich nowe lokum u młodej Rosjanki, której męża
właśnie powołano do wojska. Jak zwykle nie było to nic więcej ponad
skromną lepiankę, ale na podwórku znajdowała się głęboka studnia, dzięki
czemu dziewczynki nie musiały już nosić ciężkich wiader z wodą z rzeki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham