środa, 26 czerwca 2013

Przeprowadzka do Irtyszyska

Na początku września, sytuacja w Pieczierysku pogorszyła się na tyle, że wiele polskich rodzin postanowiło przenieść się do oddalonego o kilkanaście kilometrów w linii prostej, ale położonego po drugiej stronie rzeki,  Irtyszyska. Uznawano bowiem, że w większym mieście łatwiej będzie znaleźć pracę i mieszkanie. Do podobnych wniosków doszli także dorośli członkowie rodziny Nietupskich. W dotychczasowym miejscu i tak nie mogli dłużej zostać, ponieważ do Starej Marii przyjechała z bombardowanego Leningradu, synowa z trójką dzieci. I po raz kolejny zrobiło się za ciasno.
Dlatego też, w połowie września, podczas jednej z wypraw na targ, Regina znalazła dla nich nowe lokum u młodej Rosjanki, której męża właśnie powołano do wojska. Jak zwykle nie było to nic więcej ponad skromną lepiankę, ale na podwórku znajdowała się głęboka studnia, dzięki czemu dziewczynki nie musiałyby już nosić ciężkich wiader z rzeki.
Udało im się także znaleźć szofera, który za niewielką opłatą zgodził się przewieźć ich, wraz ze skromnym dobytkiem do miasta. Po tygodniu spakowali więc swoje rzeczy, których z miesiąca na miesiąc było zresztą coraz mniej, i w umówionym dniu stawili się gotowi do drogi. Latem, gdy rzeka płynęła już normalnym korytem, podróż promem trwała kilkanaście minut. Czas ten wydłużał się znacznie tylko wiosną, gdy Irtysz tworzył szerokie rozlewisko i prom musiał być ciągnięty kilka kilometrów wzdłuż brzegu, przez mały parostatek. Teraz przeprawa była krótka, ale niestety, gdy już przybili do nabrzeża i ciężarówki zaczęły powoli zjeżdżać z pokładu, ich kierowca najwyraźniej źle obliczył odległość i po chwili jedno z kół zjechało z trapu, a samochód zawisł niebezpiecznie przechylony nad powierzchnią wody. Nagle wokół zapanował straszny rwetes. Ludzie biegali, krzyczeli, każdy spieszył się do swoich zajęć, a tu nieszczęsna ciężarówka utknęła tarasując cały wyjazd. Kierowca przeklinał i próbował ruszyć, grupka mężczyzn krzątała się wokół próbując go popchnąć. Na nic się to jednak zdało. Trzeba było rozładować cały samochód, przynieść bale i deski, którymi podparto feralne koło i siłą mięśni wypchnąć samochód na brzeg. Kiedy wreszcie się to udało, wszyscy odetchnęli z ulgą i ponownie załadowali się na ciężarówkę. Trwało to jednak kilka godzin i zanim dotarli na miejsce był już prawie wieczór.
Po raz pierwszy od przybycia do Kazachstanu ich mała grupka rozdzieliła się. Regina z Janką i Basią zamieszkały u młodej Rosjanki. Natomiast wujkowi i cioci, wspólne mieszkanie zaproponowała poznana wcześniej starsza pani, Franciszka Wigantowa. Emilia Rożek, z którą tak się już zżyli, opuściła ich już kilka tygodni wcześniej. Wyjechała z Pieczieryska, ponieważ dostała wiadomość od swojej teściowej i jej córki, że one również zostały wywiezione z Polski i trafiły do Ałtajskiego Kraju. Postanowiła więc do nich dołączyć. Przed wyjazdem pani Emilii, obiecali sobie, że odnajdą się i spotkają dopiero po powrocie do Polski. I Janka dotrzymała tej obietnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham