Ale Niemcy długo w Białymstoku nie zostali. Losy tych ziem były
przesądzone już od 23 sierpnia 1939 roku. Zgodnie z postanowieniami
paktu Ribbentrop-Mołotow, który stał się przyczynkiem do ostatniego
rozbioru Polski, tereny białostoczyzny znalazły się pod okupacją
radziecką. Ale zanim to nastąpiło Niemcy wywieźli, co tylko się dało.
Ulicą Antoniukowską znowu jechały sznury ciężarówek pełnych żołnierzy i
najróżniejszych towarów, chociaż teraz wyjeżdżały z miasta kierując się w
stronę twierdzy Osowiec i dalej do Prus Wschodnich. Jance najmocniej
utkwił w pamięci widok jednej z tych ciężarówek, po dach niemal
wypełnionej nocnikami. Mosiężnymi i porcelanowymi. Małymi i dużymi.
Najróżniejszych kształtów i rozmiarów. Wyglądało to tak jakby ktoś
pozbierał nocniki z całego Białegostoku i wsadził na tę jedną, wojskową
ciężarówkę.
Kiedy zakończyła się niemiecka ewakuacja, nastał jeden dzień ciszy. Ale
była to tylko cisza przed burzą. Bo już kolejnego poranka nadeszła armia
radziecka. I od razu pojawiły się wszędzie czerwone flagi, portrety
Stalina i propagandowe hasła. Przyszli oswobodzicieli klasy robotniczej,
którzy mieli uwolnić chłopów od niedoli u polskich panów.
Janka z przerażeniem patrzyła na jadące na przedzie pułki kawalerii
zakaukaskiej. Jechali na ogromnych czarnych i gniadych koniach. Mieli
wysokie, futrzane czapki i długie płaszcze podbite czerwienią, co
dopełniało ich upiornego wyglądu. Jedenastoletniej dziewczynce bardziej
przypominali wysłanników piekła niż wojsko. Ogorzałe, płaskie twarze o
skośnych, ruchliwych oczach i długie sumiaste wąsy, przywodziły na myśl
obrazy Chełmońskiego i kozaków napadających na bezbronnych podróżnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham