poniedziałek, 9 stycznia 2012

Wojna oczami dziecka

Co to znaczy wojna? Dla Janki były to defilady wojskowe, szeregi żołnierzy w odświętnych mundurach i długich pelerynach, takich jak ojca. A z drugiej strony okopy i wszy, o których opowiadała ciocia Stasia. Jej syn walczył pod Verdun z Francuzami. Ale przecież w mieście byliby bezpieczni. Wojsko strzelało do siebie z okopów, które były gdzieś daleko. W najgorszym razie zawsze mogli schować się do piwnicy i poczekać aż Polacy przepędzą Niemców z powrotem za ich granicę. Bo tego, że polskie wojsko jest niezwyciężone i wkrótce z Niemcami wygra, była pewna. Widziała przecież polskich żołnierzy jak podczas defilady maszerowali uśmiechnięci głównymi ulicami Poznania. Widziała samoloty, czołgi i wozy pancerne. I widziała ojca w wysokich oficerskich butach i długiej pelerynie. Nie, z takim wojskiem nic nie mogło się równać. Ale gdy tak stała w ogrodzie i patrzyła na niemieckich żołnierzy maszerujących ulicą Antoniukowską wprost do Białegostoku straciła już swoją pewność. Oni także szli uśmiechnięci w pięknych szarych mundurach. Ciężkie, podbite ćwiekami buty dudniły o bruk aż echo niosło i leciały iskry. Janka stała przy płocie i obserwowała idące kolumny. Wydawało jej się, że ten pochód ciągnie się aż po horyzont. Hełmy, karabiny, mundury tworzyły szarą falę, która właśnie zalewała jej kraj. Nagle zrozumiała, że teraz nie ma już Polski. Nie ma wolności. Ta myśl zaskoczyła ją i obezwładniła. Pamiętała jak mama i ciocia Zosia opowiadały o czasach zaborów. O tym, że nie można było mówić po Polsku. O tym, że ich kraju przez wiele lat nie było na żadnej mapie, a polscy żołnierze z różnych zaborów musieli walczyć przeciwko sobie. A żołnierze niemieccy szli, szli, szli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham