Dom wujostwa, na ulicy Antoniukowskiej, usytuowany był na niewielkim
wzniesieniu. Z jednej strony schodziło się wprost do miasta, a z drugiej
do wsi podbiałostockich.
Na tym samym wzgórzu był też cmentarz. I właśnie tam swoje stanowisko
ogniowe ustawił polski batalion.
Po kilku dniach walk, było już wiadomo, że Niemcy są blisko. Czasami
ziemia aż drżała od wybuchów. Polski oddział z cmentarza ciągle się
przenosił, żeby zmylić wroga. W pewnym momencie ustawili się nawet w
sadzie za domem, ale wujek poszedł do nich prosić, żeby się przenieśli,
bo u nich tyle dzieci w domu.
Kiedy żołnierze zaczęli strzelać z cmentarza w domu zrobiło się
niebezpiecznie. Janka pierwszy raz słyszała świst kul i głuchy dźwięk z
jakim wbijały się w ścianę domu. Ponieważ na wsi w tym czasie nie
budowano piwnic tylko położone niedaleko domu ziemianki, postanowili się
tam ukryć. Tam też w pośpiechu wyniesiono część rzeczy z domu, aby były
bezpieczne w razie uderzenia bomby albo pożaru.
Przed wejściem ustawili garnki, bo w środku nie było już miejsca.
Siedzieli tam ściśnięci w kilkanaście osób. Z czego większość stanowiły
dzieci.
W pewnym momencie wujek Józef zaczął krzyczeć, że trzeba uciekać.
Zdezorientowana Regina chwyciła swoje córki za ręce i wybiegła za nim z
ziemianki. Zdążyli przebiec przez pole, sad, aż na kartoflisko. Ale gdy
zbliżali się do bezpiecznej granicy lasu, nadleciał nagle niemiecki
samolot i zaczął do nich strzelać. Rzucili się na ziemię chociaż młode
krzaki ziemniaków nie stanowiły żadnej ochrony. Wszystko działo się
bardzo szybko. Upadek, szorstkie liście na twarzy, jeszcze jedna seria z
samolotu i grudki ziemi opadające na głowę i plecy, oddalający się ryk
silnika, a później cisza.
Gdy już wszystko się uspokoiło podnieśli się i pobiegli do lasu. I w
pewnym momencie Janka spostrzegła przemykające między drzewami sylwetki,
a do jej uszu doleciały urywki wykrzykiwanych po polsku komend. To
polski oddział wycofywał się na dalsze pozycje. W takiej sytuacji
postanowili jak najszybciej wrócić do domu, bo po wkroczeniu do miasta
Niemców mogło by to być już niemożliwe.
Kiedy dotarli z powrotem do ziemianki ciotka Zosia najpierw ich
uściskała, a później zaczęła pomstować na wujka.
- Stary, a taki głupi! Na coś ty ich do tego lasu ciągnął? Skaranie
boskie z takim człowiekiem. Przecież mogliście tam wszyscy zginąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli zainteresowała Cię ta historia lub chciałbyś się podzielić swoją, chętnie wysłucham